"Nikt mi nie powiedział, że smutek jest tak bardzo podobny do strachu."
C. S. Lewis
No nikt nie powiedział. Bo kto? Kto Ci to miał powiedzieć? Masz pomysł? Ja chyba niekoniecznie.
Smutku chyba są różne odcienie. Jeden ma kolor zawiedzionych marzeń i nadziei. Kolejny ma kolor odejścia kogoś bliskiego w nieznane, gdzie może kiedyś się spotkamy. Potem smutek złamanego serca, albo taki, wynikający z bezsilności. Jeszcze tych kolorów kilka się znajdzie... Na pewno i chyba niestety.
Ale chyba każdy ma jakiś wspólny mianownik. Wspólny odcień lub połysk, który uwidacznia się, kiedy kolor jest wystarczająco nasycony, mocny, intensywny. To chyba ten strach. Bo nie wiadomo co będzie dalej, bo jesteśmy na zakręcie. I się zastanawiamy, czy lepiej się zatrzymać, czy przejechać z całą prędkością. Czy tkwić w miejscu, czy zaryzykować kolejnym wypadkiem, ale i mieć cień szansy, że za zakrętem smutek powie "Na mnie już czas. Być może jeszcze się spotkamy."
Myślę nad tym ostatnio często. Nie wiem skąd się to bierze.
Kiedyś już pisałam, że podobno jestem smutnym człowiekiem. Podobno, bo ilu ludzi, tyle zdań. Każdy bywa smutny, nikt się tego nie wyprze, nie ma szans.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz